Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T3.djvu/305

Ta strona została przepisana.

Położyć gwiazdę z ognia — ile razy
Pioruny zgasną, a we krwi utonę:
Wypłynę z koniem ku twemu ogniowi.
Pocałuj dzieci. — Uśpić je musiało       15
Parne powietrze.

GWINONA.

Arfon się piorunów
Lęka i płacze.

LECH.

Czy chory?

GWINONA.

Zalękły.

LECH.

Na koń rycerze, a ty zamknij okna
Żeby nie wleciał tu na miejsce męża
Piorun czerwony. Lechici do broni!       20

(Wychodzą wszyscy prócz GWINONY.)
GWINONA.

Chodźcie tu dziewki, bo mi saméj straszno!

(Wchodzą Dziewice.)

Czy która bajek nie umie, niech gada,
Bo mi tak straszno; jak w śmierci godzinę.
Wiecie że mój syn już pewnie nie żyje,
Ona po harfę ojca nie wróciła;       25
Pewnie nie żyje mój syn! Ale jeszcze
Ja mam nadzieję. — Ach! jak mi okropnie!
Wy także wszystkie jesteście strwożone,
Jak białych stado łabędzi. Téj nocy
Coś okropnego stanie się. — Dziewczęta       30
Idźcie spać — sama zostanę wam strażą.

(Dziewice wychodzą.)

W powietrzu jakiś straszny piorunowy
Zapach i dziwne skargi i płakanie
Jakby się skarzył mój syn opuszczony
I wołał: matko! matko! matko! — ha! ha!       35