Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T3.djvu/307

Ta strona została przepisana.
DZIEWICA.

Jakie to wrzaski?

GWINONA.

Co?

DZIEWICA.

Tu coś upadło?

GWINONA.

Ten trup.

DZIEWICA.

Okropność! okropność! okropność!

GWINONA.

Okropność — to ja udusiłam wstążką —       50
Czy się boicie tknąć rękami trupa?
Ha?...

DZIEWICA.

Uduszona?

GWINONA.

Oni mi zabili
Syna. —

DZIEWICA.

O! biedne! bielutkie stworzenie
Cóż ci zawinił biedny gołąbeczek!
Pozwól przynajmniéj że ją ubierzemy       55
W srebrną bieliznę, w bławatki, w narcysy;
I zaśpiewamy nad umarłą lament.
O! jak te piersi krąglutkie ostygły!
Jak te nóżeczki zimne zbłękitniały.
Pomóżcie siostry, wynieśmy ją razem       60
Z tego pokoju, gdzie przez okna czarne,
Ciekawe patrzą błyskawice z krzykiem. —
Ostrożnie! nóżki owińcie koszulą; —
Ona się do nas uśmiecha. — Ostróżnie!

(Wynoszą ciało LILLI WENEDY)
GWINONA.

Gdym ją dusiła, dziesięc matek było       65
We mnie zamkniętych — teraz przerażona