Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T3.djvu/315

Ta strona została przepisana.
HARFIARZ.

Ojciec płacze.

DERWID.

Ja ciebie widzę córko! — twoja postać
Stoi mi w jamie, tu, powydzieranych
Oczu. — Ja ciebie widzę w grobie głowy.
O! gwiazdeczkami ukoronowana       60
W pachnącym cedrze, lampo pełna blasku. —
Wychodzisz z rączki otwartemi. — O! o!
Tu! — czy widzicie? tu — śmieje się płacząc...
Umarła moja, najmilsza umarła!
Moja jedyna!

ROZA WENEDA.

Wiedziałam ja dawno       65
Na jaką zwołam was pieśń, potępiony
Ludu przez Boga... już dawno widziałam
Na waszych czołach napisane krwawo
Życie trzydniowe. — Cóż! — czemu tak bladzi?
Któż tu jest kłamcą? los? czy ja? czy rospacz       70
Która niechcących umrzeć, oszukała? —
Gołębie serca! o! jak wam leniwo
Do kończącego wszystko grobu! — Trzeba
Was było wszystkich oszukać i śmierci
Pędzić jak białą trzodę owiec w gardło.       75
Nie dosyć jeszcze? — o! wy moje włosy
Wyrwane, w garść się wężów przemieniajcie
I dla strupiałych ludzi bądźcie biczem!

PIERWSZY Z WODZÓW.

Wróżko przyrzekłaś nam zwycięstwa harfę.

ROZA WENEDA.

Ja ci przyrzekłam? — co? — Chodź tu i patrzaj.       80
I ty myślałeś, że więcéj jest głosu
W strunach, niż w trupa niewinnego ciszy?
Gdzież taka harfa, jak ten trup? Gdzie takie
Tony żałośne, jak płacz tego ojca
Co w rękach córki rozwija warkocze,       85
I szuka w nich jak w strunach drżących głosu?
O! przysięgnijcie wy na nią rycerze