Zwłaszcza, jeżeli jesteś demokratą
I o swą godność indywidualną
Dbasz wielce — Cobyś więc powiedział na to?
Gdybyś przez babę tak suchą! fatalną! 475
I — nie wiem pewnie — lecz może wąsatą
Sę—Symonistkę i nie idealną
Ale kościaną: był pozbawion woli
I tchu i czynił to co godność boli? 480
Nie wiesz? — Więc sobie zamawiam twą łaskę
Na dal, na rzeczy ważniejszych sądzenie. —
Beniowski więc wpadł w szatańską zatrzaskę, —
Widzę w tym jego gwiazdę przeznaczenie!
I leciał jak wiatr, patrząc w bladą maskę 485
Którą słoneczne wkładają promienie
Na twarz xiężyca; w tym prędkim biegu
Świat mu się cały zdawał kłębem śniegu.
Nagle — zwolniła kroku przewodniczka,
Roześmiała się, zeskoczyła z siodła. 490
Beniowski siedział na koniu jak świeczka,
Patrząc gdzie go ta wędrówka zawiodła.
Ujrzał, że chwastem zarosła uliczka,
Między skałami — co mogą za godła
Służyć dwóm sercom rozdartym na wieki — 495
Wiodła go prosto — prosto — do pasieki.
Pasiekę tę znał dobrze, i te skały,
I tę ścieżeczkę pełną rudéj glinki.
Tutaj pasterskie roił ideały —
Z których czytelnik może robić drwinki. 500
—
Starosta córce dał ten gaik mały
I od niéj nazwał miejsce — Anielinki.
A zaś ta wiedźma, na pozór straszliwa,
Była to niańka Panny, stara Diwa.