A teraz prosto i bez epizodów
Śpiewam, jak prawy wieszcz, nie jak amator;
Bo mój bohatér ma jechać do lodów
Sybirskich i do Chin i pod Equator,
Do innych nagich i dzikich Narodów, 605
Aż mu na grobie wyrżną: sta viator.
Wtenczas ratunku już ze śmiercią nie ma;
Zatrzyma się czytelnik i poema.
Lecz nim nastąpi to — cudne mam rzeczy
W tece! cudowna awantur girlanda! 610
Rycerz mój rąbie, zabija, kaléczy,
Na kształt Hektora, Ajaxa, Orlanda;
Przybywa zamkom w porę do odsieczy,
Pisze kronikę wierszem, jak Wiganda,
O awanturach własnych; geografiją 615
Po któréj ludzie do Kamczatki trafią.
Na starość także napisał: Pomysły
Do Dziejów które się dziać kiedyś mogą.
Z czego korzystał dzisiaj jeden ścisły
Krakowczyk, książkę wydawszy nie drogą. 620
Xiążka ma polską duszę, a na zmysły
Działa jak Niemiec; mnie zaś szarpie srogo,
Bije po ręku jak rektorska linja —
Jeśliś ciekawy patrz: Roździał: Opinja.
O! autorowie z nudy! O! Fenixy! 625
Powstali z trupów, z prochów własnych, z łóżek!
O! polityczne moje nowe Ixy!...
Upadam wszystkim pokornie do nóżek:
Lecz życzę aby nas dzieliły Styxy:
A teraz z waszych korzystam przestróżek, 630
I już nie Ody piszę ani Hymny,
Ale poemat ten — nadzwyczaj zimny.