„Ja zaś, nie mając kieszeni w habicie,
I nie chcąc wieszać tej rzeczy na sobie:
Dałem ją Sawie, by ją schował skrycie,
Aż mi ją przyjdzie na myśl oddać tobie;
A przy tém i list, skropiony obficie 285
Łzami, a w takim pisany sposobie,
Że choć xiądz jestem, w miłostkach nie służę,
Podjąłem się ten list schować w kapturze.
„Oto jest pismo dziś pisane w nocy,
Czytaj Waść! ja tym czasem na koń siędę; 290
Bar potrzebuje dziś mojéj pomocy
Lub go ocalę, lub niebo zdobędę.“
Beniowski blady jak duch o północy,
Już nie uważał na xiędza gawędę;
Ale otworzył list, czytał i wzdychał, 295
Bo ten list w niebo rwał i w piekło spychał.
A naprzód w liście było opisanie
Tego co w drugiéj mojéj pieśni stoi,
To jest: jak zamek wzięto niespodzianie,
Jak go dostano prędzéj niźli Troi, 300
Jak na śmiertelnym już był karawanie
Pan Dzieduszycki, jak w piwnicach broi
Szlachta będąca w zamku na załodze;
Jak Ladawiecki pan zdał rządu wodze,
A sam zamyślał jechać do Warszawy, 305
I córkę z walki uprowadzić pola. —
„O! mój Zbigniewie nie miéj ty obawy“
Pisała Panna „nigdy Ojca wola...
Nigdy ponęta, nigdy przestrach krwawy,
Nigdy szalone szczęście lub niedola 310
Nie skłonią mego serca do odmiany —
Bądź sławny; — jesteś mój — jesteś kochany.