Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/022

Ta strona została przepisana.
KRÓL.

Cóż tak zmięszana?

FENIXANA (Na stronie.)

Wyrokiem śmierci!

KRÓL.

Cóż, przecie?        140
Trwogi te łatwo ukoim.

FENIXANA

Jestem twe posłuszne dziecie.
Ty Ojcem... ty królem moim.

(Na stronie.)

Cóż mu powiem? – ach kochanku!
Muleju straciłeś żonę!        145
O! nieszczęśliwy poranku!
O! chwile nie w czas stracone!

(Głośno.)

Ojcze! pokora mnie łamie
Aż tu.

(Klęka.)

Aż do twych obówi.

(Na stronie.)

Dusza co to myśli — kłamie!        150
Kłamie głos, który to mówi!

KRÓL.

Weź portret.

FENIXANA. (Biorąc minijature.)

Ojciec przymusza?

(Na stronie.)

Ręce go biorą, nie dusza.

Wchodzi SELIM, Dozorca Niewolników.
SELIM.

Mulej, twój wódz, Królu Panie
Prosi cię o posłuchanie.        155
Z Fezańskiego morza wraca.