Że nam pojąć niepodobna
Patrząc, na tego sokoła;
Jak ona razem wesoła,
I w wesołości żałobna?
Wszyscy tam wysoko stańcie, 270
Portugalski herb ujrzycie.
Żaloba ta po Infancie
Prędko nam pociechę zlegnie;
Bo z jéj lotu po błękicie
Widać że po niego biegnie. 275
Przyjacielu, Don Żuanie
Omyli cię ta rachuba.
Zły to znak, to jéj ubranie,
I ta żaloba jéj gruba
Oj byliby oni biali 280
Gdyby po mnie przyjechali!
Rąk mi pozwól Tangierski mocarzu.
W szczęsny czas wasza jasność przybywa...
Don Żuanie... już na cmentarzu...
Ceuta, moja! –
Niech mi wasza Mościwa 285
Łaska, brata uściskać pozwoli.
Mój Henryku – czemu téj niedoli
Znak na tobie? i twarz taka blada?
Dość! – Twa postać mi to sama powiada.
Słów nie trzeba, bo mówią twe oczy. – 290