Nie płacz bracie, ja wiem co cię boli,
Ja wiem co ci serce tłoczy.
Masz mi donieść że zostanę w niewoli?
Ha! to dobrze, ja tego żądam.
Nie potrzebnie cię w żałobie oglądam; 295
Mogłeś przyjść tu wesoło i w bieli,
I mnie mógłeś uścisnąć weseléj,
I ucztować na każdym popasie.
Jak się ma brat mój miły i król mój?
Nic nie słucham, aż powiesz, jak ma się 300
Brat i Pan mój...
O! bracie – ach ból mój
Bez wyrazów... ach ty nie wiesz co czuję...
Niech raz tylko poselstwo sprawuję,
A ty bracie, co mi towarzyszysz
Sercem w mowie, raz me słowa usłyszysz, 305
I dość będzie jednego słuchania!
Panie, chociaż na tej górze.
Gdzieś przybył dla polowania;
Nie w stolicy twojéj murze:
Podaruj mnie swą uwagą, 310
A tego jeńca wolnością.
Kiedy wielką nawałnością,
Kiedy wielką fal przewagą
Bici, na morskich rozruchach,
Utraciliśmy armadę: 315
Gdy Infant został w łańcuchach;
Gdy te wieści, jędze blade
Rozkołysane przez dzwony,
Przyleciały do Lizbony
Z wiatrem, co po morzu dyszał; 320
Kiedy król o nich usłyszał:
To bez żadnéj prawie skargi,
Wpadł w melancholje serdeczne,
A z melancholji w letargi,
A z letargów we sny wieczne. 325
I zwłoki jego dziś leżą,