Prawo.
Któż miał prawo?
Sam król. 170
Za cóż to?
Jeniec do niego należę.
Zaledwo oczom zasmuconym wierzę!
Wszakże cię wczora król wysoko cenił!
A dzisiaj, serce jak widzisz odmienił.
Ach więcże gwiazdom co przy sobie siedzą 175
Dosyć jednego dnia by się rozeszły...
Kwiaty co z gwiazdą nieszszęliwą weszły
Same ci na to, Pani, odpowiedzą. –
Kwiaty co wschodzą na ranek umyte,
I tak się w zorzach rozwinęły jasno: 180
W objęciach nocy pomarszczone zasną,
I dla nich już dnie nie wrócą przeżyte!
Lilije w tęcze kolorów spowite,
I umoczone w złoto i karminy,
Zejdą jak duchy Aniołów z doliny: 185
Z jednym dniem, życia pięknego pozbyte.
A czy to rosy spadały obfite,
Czy otulone były mgła i tęczą:
Śmierć je znalazła w godzinę urodzin...
Tak ludzie kiedyś przyjdą i zaręcza 190
Że wieki, które się wleką i dręczą,
Nie były dłuższe nam od smętnych godzin.