Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/078

Ta strona została przepisana.
DON FERNAND.

Wiem że w kwiatach są piołuny.
Ale ach! niebieskim światom
Wpływy przysądzam uczynne.        215

FENIXANA.

Więc się dowiesz, że i gwiazdy są winne.
Ach gwiazdy! gwiazdy, co takie gromadne
Niebieskie mają ze słońcem sojusze,
I leją w słońce całą światła duszę:
Są także dniowi jednemu podwładne...        220
Kwiaty błękitu bo są takie ładne
Jak te, któremi oto ziemię pruszę...
Kwiat ci powiada: przez dzień skonać muszę;
Gwiazda ci mówi: przez noc jedną spadnę.
Więc gdy się od gwiazd ludzkie losy sądzą?        225
Jeśli się od nich nasze losy winą?
Nie dziw że często spadają i błądzą.
I gdzieś w mgły ciemne niewidzialne płyną....
I naszym losem tak niestale rządzą
One co przez noc palą się i giną.        230

(Odchodzi.)
Wchodzi na scenę MULEJ, który przy końcu téj sceny stał za drzewami.
MULEJ.

Czekałem aż się oddali
Fenixana. Pierwszy raz
Od jéj oka, od jéj kras,
Uciekam jak orzeł smiętny
Gdy na słońcu oczy spali. –        235
Fernandzie, czy jesteś sam?

DON FERNAND.

Cóż mi powiesz Muleju szlachetny?

MULEJ.

Oto chciałem abyś wiedział,
Że czasem i w sercu Maura
Znajdzie się miłość i wiara        240
Radząca czyny rospaczne.