Jak to Panie?
Bo przysięgam na duszę
że dać chciałbym, a odmówić ci muszę.
Wszakże jestem strażnikiem Xiążęcia.
Czyliż nie chcesz o więźniu mieć sprawy?
Mów, lecz nie sądź że będę łaskawy. 20
Ten Fernand co z niemowlęcia
Na króla był wychowany;
A dzisiaj tak podeptany
Żałośnie stopą fortuny,
I tak bliski, Panie, truny, 25
Takim straszliwym posągiem
Do grobu po stopniach zlata:
Że fortuny dziwolągiem
Wydaje się w oczach świata,
Który patrzy i drży z trwogi 30
Widząc jéj depcące nogi.
A myśli świat i o tobie,
O twojéj mocy i sile,
Co takiéj wielkiéj mogile
Rzuca takie wielkie ciało. 35
Ty go sam trzymasz przy grobie.
Tyś mu jest na piersiach skałą;
Ty Panie, pod twoje nogi
Wziąłeś piersi takie dzielne,
To czolo takie naczelne! 40
Rzekłeś – a on dziś ubogi
Nieszczęsny żebrak, i nędzarz,
W rdzawym na szyi łańcuchu,
Nie godzien twojego słuchu,
Oczu, który ty oszczędzasz 45
Abyś nie stracił płaczących;
Litości u przechodzących