Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/106

Ta strona została przepisana.

Nie przeważysz nad kościołem
Ile go jest w méj osobie.
Z kości tych tryumfuj sobie...
Gardło masz i moje łono.        310
Bóg ucieczką moją i obroną!

KRÓL.

To już przechodzi pojęcie!
Aby człowiek tak grobowy,
Bawił się takiemi mowy,
Wpadał na takie sentencje,        315
I sam się cieszył w niedoli.
Jakże ty chcesz abym bolał?
Gdy ciebie serce nie boli.
Jeśliś ty sam umrzeć wolał
Niż żyć? – Nie, nie, nadaremnie, –        320
Litości nie znajdziesz we mnie,
Pierwéj, miéj ją sam nad sobą.

(Wychodzi.)
DON FERNAND (Do Tarudanta.)

Przed twoją, Panie, osobą
Uniżam się, wspomóż jeńca...

TARUDANT (Odpychając go.)

Nędzarzu!

(Wychodzi za królem.)
DON FERNAND (Do Fenixany.)

Więc potępieńca        325
Ty się ulituj o! Pani,
Jeśli twa piękność jest z Boga,
A nie jest wzięta z otchłani.

FENIXANA.

Ach! jaki widok!

DON FERNAND.

Ty sroga
Odwracasz oczy?...