Panie mój drogi! 355
Czy ty już... o! ratuj Boże....
Płacz tu już nic nie pomoże –
Nie martw się – ziębną mi nogi –
Zaprawdę jużem przy śmierci.
To serce, za godzin mało, 360
Robak śmiertelny przewierci,
I znajdzie, że cię kochało.
Ciepło w nim jeszcze zastanie.
Nie martw się mój Don Żuanie.
Ja się w długą podróż wybieram... 365
A dla Boga tu umieram,
Chóry anielskie bogacę:
I dług Panu memu płacę.
Nie martw się i oczów rosą
Nie léj na ciało Xiążęce. 370
Każ, niech mię wezmą na ręce.
I do méj jamy odniosą.
Już konam...
Z tą ziemią nędzy
Ostatni mój węzeł pęka!
Don Żuanie... czy poźniej, czy prędzéj 375
O tu.
Daj rękę. Ta ręka
Karmiła mię – o! szlachetna! –
Chociaż moja śmierć nie świetna,
Po śmierci Bog może zdarzyć
Odmianę... więc w mazamorze, 380
Gdzie się sam jak trup położę,
Nie rusz mię... lecz po skonaniu,
W mistrzowym zawiń ubraniu,
I zostaw tak okrytego
Cichym i spokojnym trupem, 385