Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/116

Ta strona została przepisana.

Nie jest mi wcale zakryta.        70
Prosząc, byśmy go z niewoli
Uwolnili, gdy w ciemnościach
Z pochodnią przed nami błądził:
Mówił o sercu i kościach. –
Więc Królu abyś nie sądził        75
Że ten trup, po którym lament
Morskie podniosą Syreny,
Podlejszéj jest u nas ceny
Niż jaki wschodni dyament
I cudne piękności lice:        80
Za Fernanda zewłok święty
Oddam ci twoją dziewicę;
Róże dam – za dyamenty,
Śniegi dam – za te popioły;
Oddam tobie Maj wesoły,        85
A posępne wezmę Grudnie;
Te postać, świecącą cudnie,
Co mi z rąk jak anioł ucieka
Zdając się młodością i chwałą:
Oddam ci za biedne ciało        90
Nieszczęśliwego człowieka.

KRÓL.

Co mówisz?...

ALFONS.

Każ spuścić trumnę...

KRÓL.

Ach i czoło moje dumne
Pójdę... przed tobą uniżyć....
Spuścić tu ciało Xiążęce...        95

(Odchodzi.)
Spuszczają trumnę z murów...
ALFONS (Przyjmując spuszczoną trumnę)

Przyjmuję ciebie na ręce
Święty drogi męczenniku!...
Całuję twe rany i krzyże –
Proszę... pomóż mi Henryku
Tę trumnę...