Zbiorę całą moją rzeszę,
Tęcze moje chorągwiane
Na miejskich wałach rozwieszę, 695
I odprawię nabożeństwo
Święte, do krwawego krzyża:
A Pan, co ludy uniża
Da mi tryumf — lub męczeństwo
I swoją wolą pokaże. 700
Teraz my tu gospodarze,
Zamiećmy izbę po panach.
Nu — jest zysk na tych dywanach.
Kto zyska a kto też straci
Na téj to konfederacji. 705
A moskal dywany kupi. —
Judyt! Judyt — hejne! hejne!
Nu co ty szejne morejne
Zapłakana? — szlachcic głupi
Nagadał się i wychodzi... 710
A mnie pan marszałek dobrodzij
Nie zapomniał! Pan kochany!
Podarował mi dywany.
Nu! czemu ty głupia szlochasz?
Ojcze jeśli ty mnie kochasz 715
To porzuć te darowizny.
Na co nam? — my bez ojczyzny!
Na co nam takie wystawy?
To dobrze, ale te ławy,
I te makatne pościele, 720