Z oczyma zapalonemi
Jak Edomit...
Milcz szatanko! 180
Patrzaj ty na mnie człowieku
Jestem Izraelitanką.
Mój Bóg nie wisiał na ćwieku
Nie pił octu i piołunów,
Ale stał na wielkiéj górze 185
Pośród dwunastu piorunów
W czarnéj i ognistéj chmurze
I rozbłyskał się na całe niebiosa:
Otóż ten Bóg teraz broni
Każdego mojego włosa, 190
A pioruny trzyma w dłoni,
Bóg Izraela i Judy,
Pioruny nad twoją skronią!
A jak spojrzy to się góry pokłonią!
A jak błyśnie — to ślepota na ludy! 195
A jak zagrzmi — to się groby odsłonią,
A jak ścichnie — świat się cały odmieni,
A skrę rzuci — to świat będzie z płomieni,
I w słoneczne się ognie roztrzaśnie;
A brwi zmarszczy na czole; to zgaśnie 200
Jako węgiel pod wodą i syknie;
A gdy rękę podniesie — świat zniknie
I nie będzie ani mnie, ani ciebie,
Tylko ciemność i sam Pan Bóg na niebie.
I któż jesteś ty? gwałtowny goimie? 205
Į któż jesteś ty chrześcijaninie?
Że chcesz Bogiem być judzkiéj dziewczynie
Jak ten drugi, co w Jerozolimie
Choć poselstwa do Judy nie mając
Zaćmił xiężyc i słońce konając. 210
Któż ty jesteś? nu — że chodzisz cieniem
Jak duch jaki za owczym gdzieś runem?
I dotykasz się piersi — piorunem?