Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/164

Ta strona została przepisana.

I z rąk chwytasz za szyje — płomieniem?...
Nu — ty zginiesz jak duch w błyskawicy!        215
I przy lampie co stoi przy łożu,
Łba twojego — w żydowskiéj miednicy
Twoi słudzy obaczą przy nożu,
I przelękną się łóżka i ciała...
Nu! — ja sama gdy to rzekla, zadrżała        220
A ty nie drżysz? któż ty jesteś człowieku?

KOSAKOWSKI.

Na twe czoło wykąpane
W ptasim gołębicy mleku!
Na twoje usta różane
Których łuk napięty drży!        225
Na ten szprejtuch który skrzy
Niby złoty jaki kruż
W środku pełen białych róż!
Na twe oczy z których bije
Razem żar i noc i dzień!        230
Na twoją łabędzią szyję!
I na ten błękitny cień
Twoich rzęsów, który spada
Aż na rubin twoich lic!
Na tę głowę gdzie gromada        235
I brylantów i rubinów
Pali się jak tysiąc świéc
Lub nad głową Cherubinów
Z różnych gwiazd uwity kłąb!
Na każdy z perełek ząb        240
Co jak skrzydełko gołębie
Bieląc czepca axamity
Spuszcza się na skroń błękity!
Na każdą perłę, w tym zębie,
Co jakoby grochy duże        245
Zwinęły się w srebrną różę
I twoją głowę oblały!
Na ten, mówię, skarbiec cały
I klejnotów i piękności!
I na królestwo miłości        250
Przysięgam...