Cóż tam będzie! gdy zawyją
Moje psy u moich bram?
Gdy mój stary dziadek sam
Przyjdzie, klęknie w czarnéj sali, 275
Oczy wlepi w moje oczy
I na nogach się zatoczy,
I na ciało się powali,
I na piersiach mi zaryczy!
Jezu! Jezu!
Kto tu krzyczy 280
Kto tu z jękiem woła Pana?
Moje serce — moja rana
Boleśne usta otwiera
Jęcząc w śmierci i w tęsknocie.
Kto ufa — ten nie umiera. 285
Mówisz o wiecznym żywocie!
Zaprawdę, kto nie doczeka
Na jasny męczeństwa wieniec,
A krew rzuca jak szaleniec
Pod miecz drugiego człowieka, 290
I drogie utraca ciało;
Gdy téj krwi biednéj tak mało
Tutaj na obronę Bożą:
Wart że go w trumnie położą
Ludzie, przy bladym świeczniku; 295
I zapomną o nim na ziemi
Jak o zdrajcy, niewdzięczniku,
Niewartym nawet powszednéj