Xięże tęgim jesteś ćwikiem,
Oszukiwałeś rok cały
Wszystkich nabożnych i głupich; 720
Biłeś się jak jenerały
I chciałeś sobie z głów trupich
Wybudować kazalnicę
Skądbyś mógł do króla gadać...
Czas ci na osiołka siadać, 725
Przejechać się przez stolicę;
Gdzie już nie Podolskie mózgi,
I szlachecka cię głupota
Przyjmą, ale kat i rózgi.
Bo ta, twoja tu robota, 730
Te bunty i te powstania
Warte tylko wysmagania.
Czegokolwiek one warte
Pokornie proszę Waćpana
Abyś me piersi rozdarte 735
Lekarzom opatrzyć kazał.
A gdziež ty tak habit zmazał?
A gdzież wzięta owa rana?
Na polu z ręki moskala.
Jak to? więc Pan Bóg pozwala 740
Że i święci noszą blizny?
Tak Mospanie; dla Ojczyzny
Pozwala Pan Bóg i świętym...
A rózgami być ociętym?
I to zniosę.