Do ruskiego wojownika.
Nu... niech on xiędza nie tyka
Bo straci całe obozy,
Piorun mi spadnie na ramie. 855
Bo tak — jak ja, rwę powrozy!
Tak ja mu wojsko połamię
Spalę lud jak błyskawica!
Czarownica! Czarownica!
Nu — ja wolna przed grabieżą 860
I przed ogniem i przed katem.
Jeśli tam xiędza uderza
Jednym tylko, jednym drutem:
Tak wy padli z całym światem!
Tak krew wasza jednym łutem 865
Nie zaważy przed krwią Judy!...
Nu tam! patrzcie! oto cudy!
Oto w pożarach wychodzi
Xiądz męczony!
Co to znaczy?
Kto nam tu stracha przywodzi? 870
To xiądz... tysiąc sto kartaczy!
Widmo po pas obnażone
Z katowskiéj wychodzi chaty.
A za nim wleką się katy,
Niby dwa słońca czerwone, 875
Niby dwa czerwone duchy
Zgięci jak żebracy na kulach;
I biją sie po koszulach. —
A koszule markietanów
Od czarnéj smagalnej pluchy 880
Są jak skrzydła i szatanów,
Oczy przenikają zgrozą,
Powietrze całe czerwienią...