Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/402

Ta strona została przepisana.
PIEŚŃ DRUGA.

I.

Xiężyc był pełny i gwiazdy świeczniki
Świeciły jasno na niebios lazurze,
W trawach śpiewały skrzeczki i świerszczyki,
Zamek stał cichy na piaskowéj górze;
Zimno północne i traw zapach dziki,       5
I serce smętne bijące w naturze
Dwa razy mocniéj zagadało do mnie,
Gdy ona przy mnie... i koń koło mnie.


II.

Na jednym ręku niosła swe warkocze;
A drugą, północ wskazało odludną.       10
Na to Ja rzekłem: na północ nie wkroczę
Bo tam jednemu przeciw burzom trudno;
Lecz w koniu do krwi ostrogi umoczę
I będę pędził aż drugą tak cudną
Jak ty pokażą mi ziemskie narody,       15
Choćby królowę ognia albo wody!


III.

Jeśli nie... wrócę jak straszydło krwawe.
A ty pamiętaj jaki stąd ucieka
Cień obalony miesiącem na trawę
Z konia, ze skrzydeł orlich i z człowieka.       20
Miesiąc mu daje tę straszną postawę,
Wiatr stąd wypędza, a nieszczęście wścieka;
A jeśli Pan Bóg go wichrem oszczędzi,
Może na powrót grom go tu przypędzi.