Ta strona została uwierzytelniona.
V.
Ten kwiat konwalii, z ręki twojej wzięty,
Woń swą już stracił i swą krasę całą,
Chwili mi tylko wspomnienie zostało
Błogosławionej ach! i tak przeklętej!
Żadnemi względów i praw ludzkich pęty —
Tak moje serce dotychczas wołało —
Nie powstrzymywaj, idąc zawsze śmiało,
Miłości, w łonie stęsknionem poczętej...
A oto dzisiaj, gdy stajesz przedemną
W promieniach szczęścia i tych oczu parą
Rozjaśniasz byt mój, w mgłę spowity ciemną,
Wszystkich władz siłą, do kochania zdolną,
Odpycham ciebie, o ty słodka maro,
Wołając z smutkiem: Nie wolno! nie wolno!