Strona:PL Dzieduszycki List otwarty do p. Ćwiklińskiego.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.

tylko różniące się między sobą, jak: płeć męzką i żeńską, górę i dolinę, ląd i morze, młodość i starość, twory lądowe i morskie, zwierzęta ziemne i napowietrzne...

III.

Lecz przypatrzmy się teraz samej tej nowej nauce, o ile to w tak zwięzłym liście jest możliwem.
Ona niby nie wie sama, skąd jej początek (str. 5) i szuka go jak w pociemku, omackiem, i zbywa to ważne pytanie ryczałtowo, ale wiemy że przed 30 laty nigdzie o niej nawet nie słyszano. Ona według własnego wyznania (str. 4) nie przedstawia bynajmniej wykończonej całości, ani księgi ustaw, ale jej zwolennicy muszą ciągle jeszcze oddawać się zbieraniu objawów i wydarzeń „natury duchowej“ i usiłują zdobyć tylko te prawdy, któreby ostatecznie nasyciły ich ducha, tak ażeby już więcej nie pragnął. A co najciekawsza, „że większa część prawdziwych duchowników nie zna nawet tego, że są duchownikami!“ Zaprawdę, jakże się dziwić, że muszą być „więcej smutni jak weseli“ (str. 5) i że są „sobie sami sternikami i okrętem“ po licznych życia tego toniach. Zaiste trudno to pogodzić z owym świetnym obrazem i skutkami, jakie (według wstępu) zapowiada spirytyzm!
A jakiemiż są jego drogi działania i środki do tego mglistego i nieokreślonego dokładnie celu? Mamże płakać, czy może wołać: risum teneatis amici! Dowiadujemy się (str. 4, 6, 7, 13), że do tego celu służą badania snów, ciemnych, głuchych, chromych, letargistów, zabitych piorunem, utopionych, zmarzłych, „bo dusza, która była już wyszła z ich ciał, później zjawiła się w nich napowrót“ (str. 6). Widzimy więc, że człowiek może umrzeć i dwa