trzymam do dyabła i nie zawsze doznaję zawodu... wierzaj mi, że potrafię korzystać. Zresztą, kobiety nie stanowią wszystkiego, bądź co bądź, kpię sobie z nich... Główna rzecz: chcieć, działać, stwarzać... Masz ideę, walczysz o nią, młotem wbijasz ją ludziom w głowy, widzisz jak rośnie, zwycięża... O, tak mój przyjacielu — ja się bawię!
Cała radość przywiązania do czynu, cała wesołość istnienia, dźwięczała w tych słowach. Powtórzył raz jeszcze, że jest dziecięciem swego wieku... Prawdziwie, rzekł, trzeba być źle zbudowanym, mieć mózg i członki w stanie chorobliwym, żeby się usuwać od działalności, w czasie kiedy jest tak wiele do zrobienia, kiedy cała społeczność dąży do urządzenia przyszłości szczęśliwszej. Wyśmiewał zrozpaczonych, przesyconych, pesymistów, wszystkich chorujących na nasze początkujące nauki; przybierających płaczliwe miny poetów lub zarozumiałych sceptyków, pośród ogromnego warsztatu tegoczesnego. Piękna rola, właściwa i inteligentna: poziewać z nudów wobec ludzi, którzy pracują.
— Jednakże to moja jedyna przyjemność, poziewać wobec wszystkich, powiedział Vallagnosc uśmiechając się, ze swym chłodnym wyrazem twarzy.
W mgnieniu oka gwałtowność Moureta uśmierzyła się; stał się nanowo serdecznym:
— Ach, kochany Paweł, zawsze ten sam, zawsze paradoksalny. Ależ nie spotkaliśmy się
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/108
Ta strona została skorygowana.