i jakby nierozwinięty przedmiotów kobiecej tualety, które nie były jeszcze noszone. Lecz najdłużej ich zatrzymało ostatnie okno: — była to wystawa jedwabi, atłasów i aksamitów; tam jakby w giętkiej i dźwięcznej gamie, rozwijały się najdelikatniejsze odcienia kwiatów: na wierzchołku aksamity mocno czarne i białe, jak zsiadłe mleko; niżej, atłasy różowe, niebieskie oraz inne jaskrawe, stopniowo przechodzące do najdelikatniejszych barw; jeszcze niżej jedwabie wszystkich kolorów tęczy, sztuki z których jedne ułożone były jakby w pukle, inne sfałdowane jak na wygiętej postaci, która stała się jakby żywą pod palcami subjekta; a pomiędzy każdym motywem, pomiędzy każdą kolorową frazą wystawy, przebiegał jakby skromny akompaniament, lekki sznur fularu koloru crème. Tam to po obu stronach mieściły się kolosalne stosy jedwabi dwojakiego rodzaju, na wyrób których posiadał ten handlowy dom wyłączne prawo: Paris Bonheur i Cuir d’Or, dwa artykuły wyjątkowe, które miały zrobić przewrót w handlu nowości.
— Ach, ta faille po pięć franków sześćdziesiąt centymów — zawołała Dyoniza, stając ze zdumieniem.
Jan zaczynając nudzić się, zapytał przechodnia:
— Gdzie jest ulica Michodière?
Gdy mu wskazano pierwszą na prawo, wszyscy troje wrócili nazad okrążając magazyn; — lecz, wchodząc na ulicę, Dyoniza znowu stanęła przy
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/11
Ta strona została skorygowana.