Przegradzając się znowu od niej biurkiem, rzekł:
— Proszę, żebyś panna staranniej się ubierała. Nie jesteś już w Valognes; naśladuj nasze paryżanki. Wprawdzie imię stryja otworzyło pannie drzwi nasze, ale spodziewam się, że oczekiwań moich nie zawiedziesz. Na nieszczęście nie wszyscy tu podzielają moje zdanie. Jesteś panna uprzedzoną... nieprawdaż? Mam nadzieję, że mnie nie wykierujesz na kłamcę.
Traktował ją jak dziecko, okazując więcej politowania niż dobroci. Poprostu, ta drżąca i niezgrabna dziewczynka, w której odgadywał kobietę wywierającą silne wrażenie, przebudzała w nim wrodzoną ciekawość.
W ciągu tych napomnień, spostrzegła ona niespodziewanie portret pani Hédouin, której regularna twarz, uśmiechała się poważnie w złotej ramie i dreszcz ją przeniknął, pomimo słów zachęty, jakie się obijały o jej uszy. Była to więc ta pani, którą zabił, jak utrzymywała cała dzielnica, żeby zbudować swój zakład na jej zakrwawionych członkach!
Mouret ciągłe jeszcze mówił, nakoniec usiadł i rzekł, biorąc pióro do ręki:
— Możesz panna odejść.
Odeszła, uśmiechnęła się w korytarzu, doznając wielkiej ulgi.
Od tego dnia, Dyoniza okazywała wielką odwagę. Rozsądek stał zawsze na straży, wśród po-
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/193
Ta strona została skorygowana.