pomyłce, jak gdybym mu w czem przeszkadzała... Jeden tylko ojciec Jouve...
Paulina przerwała:
— To stara małpa... ten inspektor. Ach! moja kochana, nie ufaj mu... o, ci mężczyźni z dużemi nosami...! Napróżno popisuje się orderem, opowiadają o nim historyę, jaką podobno miał u nas w oddziale bielizny... Ale dziecko z ciebie, że się tem tak martwisz. To nieszczęście być tak czułą! Co się dziś tobie przytrafiło, to przechodziły też inne. Po prostu opłacasz frycówkę.
Ująwszy ją za ręce, ściskała, porwana dobrocią serca. Najważniejszą była kwestya pieniężna. Biedna dziewczyna w żaden sposób nie mogła utrzymywać dwóch braci, płacić pensyę za malca i ugaszczać kochanki starszego, — licząc tylko na ten grosz, którym inne pogardzały. Prawdopodobnie bowiem nie otrzyma stałej pensyi aż w marcu z rozpoczęciem nowego sezonu.
— Słuchaj, to niepodobieństwo, żebyś temu wszystkiemu podołała — rzekła Paulina... Jabym na twojem miejscu...
Szmer dolatujący z korytarza, powstrzymał ją od dalszych słów. Ciągle trzymała w uścisku ręce przyjaciółki i przez chwilę patrzyła na nią w milczeniu, natężając słuch. Potem mówiła pocichu, z serdecznym wyrazem twarzy:
— Jabym na twojem miejscu wzięła kogo...
— Jakto? — spytała Dyoniza, nierozumiejąc.
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/205
Ta strona została skorygowana.