powadze Magazynu Nowości. Ale któraż to taka głupia, że jej może nie wystarczyć zarobek ze sprzedaży? Gdy Bouthemont wymienił Dyonizę, złagodniał Mouret i starał się ją uniewinnić.
— A! to ta mała! ona nie jest jeszcze dość wprawna, zresztą powiadają, że ma obowiązki.
Bourdoncle nastawał, żeby ją natychmiast odprawić.
— To brzydkie stworzenie, na nic się nigdy nie zda; zawsze tak utrzymywałem...
Zdawało się, jak gdyby mówiąc to, czynił zadosyć jakiejś silnej złości. Coraz bardziej się unosił; lecz Mouret zakłopotany udawał, że się śmieje.
— Mój Boże — powiedział — jaki z ciebie srogi człowiek; czy nie można choć raz przebaczyć? Przywoła się winowajczynię i da się jej naukę. Zresztą Robineau wszystkiemu jest winien, gdyż powinien był powstrzymać ją od tego, jako dawny subiekt, znający dobrze zwyczaje miejscowe.
— Pryncypał śmieje się! — powiedział Favier, gdy ci panowie przechodzili koło drzwi.
— Do stu dyabłów — zaklął Hutin. Jeżeli zechcą pozostawić Robineau, to z nami będą mieli do czynienia.
Bourdoncle patrzył w oczy Mouretowi, powstrzymując się od wybuchu. Potem zrobił tylko wzgardliwy gest, na znak że go rozumie i że mu się to wydaje głupiem. — Bouthemont, na nowo rozpoczął swe skargi. Wszyscy subiekci gro-
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/264
Ta strona została skorygowana.