zili wydaleniem się, rzekł, a niektórzy są doskonali. Lecz najwięcej zaszkodziła biednemu Robineau wieść o jego dobrych stosunkach z Gaujean, który nakłania go do otworzenia własnego magazynu w tejże dzielnicy, obiecując szeroki kredyt, jedynie dla podkopania Magazynu Nowości. Nastąpiła chwila milczenia.
— Tak, więc ten Robineau myśli walczyć ze mną? — rzekł Mouret i nagle spoważniał; udając jednak, że to lekceważy i że się jeszcze namyśla co postanowić, jakby sprawa ta była malej wagi:
— Zobaczę, rozmówię się z nim — powiedział i zaczął żartować z Bouthemonta, którego ojciec przybył onegdajszego wieczoru ze swego sklepiku w Montpellier i o mało co nie skonał ze zdziwienia i oburzenia, ujrzawszy ogromną hallę, gdzie syn jego królował.
Śmiano się ze starego, który odzyskawszy zuchowatość południowca, począł wszystko ganić i twierdził, że się te nowości zsunąć gotowe na chodnik.
Właśnie nadchodzi Robineau — mruknął naczelnik oddziału. Posłałem go do sortowania, żeby uniknąć starcia, którego moglibyśmy żałować. Daruj mi pan, że nalegam; ale rzeczy na takim stopniu rozdrażnienia stanęły, iż należy działać.
Rzeczywiście Robineau nadszedł i ukłonił się tym panom, idąc do swego stołu.
Mouret powtórzył tylko:
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/265
Ta strona została skorygowana.