rzeczkowych. Hojność ta mocno zadziwiła Colomban’a Pépé dotąd grzeczny, źle się jakoś zachował przy konfiturach. Jan uważnie słuchający rozmowy o małżeństwie, przypatrywał się kuzynce Genowefie, którą znajdował nadto miękką i bladą. W duchu porównywał ją z białym królikiem o czarnych uszkach i czerwonych oczkach.
— Dosyć tej gadaniny, ustąpmy miejsca innym! zakończył sukiennik, dając znak do wstania od stołu. Jeżeli się sobie pozwala coś nadzwyczajnego, nie idzie za tem, aby wszystkiego nadużywać.
Pani Baudu, drugi subiekt i panna przyszli zająć z kolei miejsce przy stole. Dyoniza znowu pozostała sama przy drzwiach, oczekując chwili, kiedy stryj będzie ją mógł zaprowadzić do Vinçard’a; Pépé bawił się u jej nóg. a Jan rozpoczął na nowo swe obserwacye przy progu. Przez całą godzinę przypatrywała się, co się w koło niej dzieje. Od czasu do czasu wchodziła klientka: zjawiła się naprzód jakaś dama, potem dwie inne. Sklep przepełniony był zapachem starości i półświatłem, wśród których staroświecki handel naiwny i prosty, zdawał się płakać nad swem opuszczeniem. Za to po drugiej stronie ulicy, roznamiętniał ją widok Magazynu Nowości i wystawy, którą widziała przez otwarte drzwi. Niebo było zachmurzone, deszczyk orzeźwiał powietrze pomimo pory roku. Pośród jasności dnia, w któ-
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/27
Ta strona została skorygowana.