Było około piątej godziny. Magazyn powoli się ożywiał, z nastaniem wieczornego chłodu. — Spiesznie się skierowała w stronę dyrekcyi, ale ujrzawszy się przede drzwiami gabinetu, na nowo uległa rozpaczliwemu smutkowi. Język jej się plątał, ciężar życia spadł na barki. „On nie uwierzy, myślała, będzie się śmiał, jak inni...” Ta obawa odjęła jej resztę odwagi. Skończona rzecz... będzie jej lepiej samej jednej, w ukryciu, jak gdyby już nie żyła...
Nie zawiadamiając o niczem nawet Pauliny i Deloche’a, poszła natychmiast do kasy.
— Należy się pani za dwadzieścia dwa dni osiemnaście franków siedemdziesiąt centimów; do których dodać należy siedem franków tantyemy; oto cały rachunek, czy tak? — rzekł kasyer.
— Tak, panie; dziękuję.
Odchodząc z pieniędzmi, spotkała nakoniec Robineau; wiedział już o jej wydaleniu i obiecał wynaleźć jej dłużniczkę. Po cichu pocieszał ją i oburzał się:
— Co za egzystencya — mówił — widzieć cię ciągle zależną od kaprysu! módz być wyrzuconą na ulicę lada chwila i nawet nie dostać gaży za cały miesiąc!
Dyoniza udała się na górę, żeby zawiadomić panią Cabin, że wieczorem przyśle po walizę. Biła piąta godzina, kiedy się ujrzała na chodniku placu Gaillon, ogłuszona pośród dorożek i tłumu. Wieczorem Robineau, powróciwszy do domu,
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/282
Ta strona została skorygowana.