Ta strona została skorygowana.
doskonale go poznał. Więc dla czegóż ją wydalać? Wspomniał coś nawet o tem, żeby ją wezwać napowrót. Bourdoncle mocny w swym oporze, zginał kark przed burzą i obserwował znienacka Moureta. Nakoniec pewnego dnia, kiedy mu się wydawał spokojniejszy, odważył się powiedzieć, szczególnym jakimś głosem:
— Dla wszystkich lepiej, że odeszła.
Mouret zmieszał się... krew mu uderzyła do twarzy.
— Może masz słuszność — odpowiedział ze śmiechem.
— Zejdźmy zobaczyć, jak idzie sprzedaż? Ożywia się, wczoraj utargowano około stu tysięcy franków.