mi się jednak, że chce handel porzucić z powodu reumatyzmu.
Magazyn ów był na ulicy Neuve-des-Petits-Champs, blizko passażu Choiseul. Był to sklep czysty i jasny, urządzony ze zbytkiem nowoczesnym, ale mały i skąpo w towar zaopatrzony. Baudu i Dyoniza, zastali Vinçard’a, naradzającego się z dwoma panami.
— Nie przerywaj rozmowy! krzyknął sukiennik. Nic pilnego, poczekamy.
Cofnąwszy się dyskretnie ku drzwiom, szepnął do ucha synowicy:
— Ten chudy, jest drugim subiektem przy jedwabiach w Magazynie Nowości, a ten tłusty, to fabrykant z Lyonu.
Dyoniza zrozumiała, że Vinçard usiłuje sprzedać swój sklep panu Robineau, subiektowi z Magazynu Nowości. Dawał on słowo honoru, z łatwością człowieka, który nie przywiązuje wagi do przysiąg. Według niego handel ten był złotym interesem. W pełnym rozkwicie zdrowia, jęczał, uskarżając się na przeklęte cierpienia, które go zmuszają do wypuszczenia z rąk fortuny. Lecz Robineau, nerwowy i niespokojny, przerywał mu niecierpliwie: znał on dobrze kryzys, jakie przechodziły obecnie jedwabie, materye, zapewniał że ta specjalność jest już zabitą przez sąsiedztwo Magazynu Nowości. Vinçard rozogniony, podniósł głos, mówiąc:
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/31
Ta strona została skorygowana.