— Słyszałem ja, że wiercą mur. Teraz już są tu u siebie; to zupełnie jak gdybym u nich siedział!
Mówiąc to, uderzał w kontuar pięścią z taką siłą, że się sklep wstrząsał, a parasole podskakiwały w górę.
Dyoniza odurzona, nie mogła wtrącić ani słowa. Stała nieruchomo, czekając przesilenia. Nareszcie, skoro Bourras uspokoił się trochę, postanowiła spełnić zlecenie Moureta; wprawdzie stary zdawał się bardzo rezdrażniony; ale ten gniew, to położenie bez wyjścia w jakiem się znalazł, mogły go zmusić do nagłej zgody.
— Właśnie spotkałam kogoś... — przemówiła — pewną osobę z Magazynu Nowości, bardzo świadomą rzeczy. Zdaje się, że jutro zaofiarują panu ośmdziesiąt tysięcy franków.
Przerwał jej mowę, piorunującym głosem:
— Ośmdziesiąt tysięcy! ośmdziesiąt tysięcy! Nawet miliona nie przyjąłbym teraz!
Chciała przemówić do jego rozsądku; ale podczas kiedy mu przedstawiała jego interes, otworzyły się drzwi od sklepu i cofnęła się nagle, milcząca i blada. Był to stryj Baudu, ze swą żółtą twarzą, postarzały. Bourras pochwycił sąsiada za guziki od paltota i podniecony jego widokiem, nie dając mu przemówić, krzyknął w samą twarz:
— Wiesz pan, co mi śmią proponować? Ośmdziesiąt tysięcy franków. Do tego dochodzą ci zbójcy. Myślą, że się sprzedam jak dziewczy-
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/324
Ta strona została skorygowana.