— Dla czego nie? ciągnął dalej Robineau zadziwiony, byłoby to pożądane dla panienki. Ja bym jej radził jutro rano przedstawić się pani Aurelii, pierwszej sklepowej. Co najgorszego stać się może to, że nie zostaniesz przyjętą.
Sukiennik dla ukrycia wewnętrznego wzburzenia, zapuścił się w czczą gadaninę, mówił, że zna panią Aurelię, a lepiej jeszcze jej męża Lhomme, kasyera, tłuściocha, z odciętą prawą ręką przez omnibus. Potem zwracając się nagle do Dyonizy, powiedział:
— Zresztą to jej rzecz, nie moja... Jest zupełnie wolną...
Wyszedł pożegnawszy trzech obecnych tam panów. Vinçard odprowadził go aż do drzwi, powtarzając swe ubolewanie. Młoda dziewczyna stała na środku magazynu z przestrachem; pragnęła prosić subiekta o bliższe wyjaśnienie, ale nieodważywszy się na to, ukłoniła się i rzekła skromnie:
— Dziękuję panu, poczem wyszła.
Powracając Baudu, nie przemówił ani słowa do synowicy. Szedł prędko, jakby porwany myślami, zmuszając ją, aby biegła za nim. Na ulicy Michodière, prawie już miał wejść do siebie, kiedy sąsiad jego, kupiec stojący na progu, przywołał go znakiem do siebie. Dyoniza stanęła nieopodal.
— Co nowego, ojcze Bourras? zapytał sukiennik.
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/34
Ta strona została skorygowana.