Zakończył przepowiednią, że młody Albert, przeje willę Rambouillet z aktorkami.
Pani Baudu, słuchała go z wyprostowaną głową na poduszce, blada jak płótno.
— Zapłacili ci? — zapytała nakoniec z cicha.
Zrazu Baudu oniemiał; przechadzał się przez kilka sekund z oczami w ziemię spuszczonemi, potem rzekł:
— Zapłacili, co prawda i pieniądze ich nie gorsze od innych. Byłoby zabawne, gdyby przy pomocy tej sumy można podźwignąć handel. Ach! żebym ja nie był tak stary i tak zmęczony...
Nastąpiło długie milczenie... Sukiennicy pochłaniali nieokreślone jakieś projekta. Nagle przemówiła żona, z oczami podniesionemi w sufit, nie poruszając głowy:
— Czy nie zauważyłeś zmiany w naszej córce, od niejakiego czasu?
— Nie — odpowiedział.
— Ona mię trochę niepokoi; blednie i zdaje się zrozpaczona.
Baudu stał przed łóżkiem, mocno zdziwiony.
— A to dlaczego?... Jeżeli jest chora, to powinna powiedzieć. Trzeba będzie wezwać jutro doktora.
Pani Baudu zostawała wciąż nieruchoma. Po długiej chwili, odezwała się z rozwagą.
— Zdaje mi się, że lepiej byłoby połączyć ją już z Colombanem.
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/348
Ta strona została skorygowana.