re przypominają istoty w stanie obłąkania... To ładna szkoła uczciwości!
— Trudno, — odparł Mouret — pozwalam wprawdzie żeby tu były jak u siebie, ale nie mogę przystać, żeby wynosiły towary pod okryciem... a bywają między niemi osoby bardzo dystyngowane. W przeszłym tygodniu mieliśmy taki wypadek z siostrą jednego aptekarza i żoną radcy dworu. Starają się zatrzeć tę sprawę.
Przerwał sobie mowę, żeby pokazać inspektora Jouve, śledzącego właśnie ciężarną kobietę na parterze w składzie wstążek. Ogromny jej brzuch, cierpiał strasznie od szturchańców publiczności, lecz była w towarzystwie przyjaciółki, obowiązanej zapewne strzedz ją od zbyt dotkliwych uderzeń. Każdy raz, co się zatrzymywała w jakimś oddziale, Jouve nie spuszczał z niej oka, podczas kiedy przyjaciółka plądrowała do woli w pudlach.
— O, podłapie ją, — rzekł Mouret — on zna wszystkie ich wybiegi.
Lecz głos miał drżący i śmiał się nienaturalnie, gdyż Dyoniza i Henryeta, których nie przestał śledzić, przechodziły wreszcie po za nim, wydobywszy się z wielką biedą z tłumu... Obrócił się i oddał dyskretny ukłon przyjaciela, nie chcącego skompromitować kobiety, zaczepianiem jej wobec ludzi; ale ona skutkiem rozbudzonych podejrzeń, bardzo dobrze dostrzegła wejrzenie, jakiem objął najpierw Dyonizę. Ta dziewczyna
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/409
Ta strona została skorygowana.