ile zdoła zagarnąć w garść; w głębi tych żartów, tkwił targ o miłość.
— Idę o zakład, że nie weźmiesz więcej z torby jak tysiąc franków, taką masz małą rączkę.
Ale ona zbladła i odsunęła się jeszcze dalej. Więc ją kocha? Nagle zrozumiała, czuła płomień wzrastającej żądzy, jaki przenikał ją od czasu jej powrotu. Co ją bardziej jeszcze wzburzało, to szalone bicie serca. Dlaczego ją krzywdził ofiarując te pieniądze, kiedy jest przepełnioną wdzięcznością i wołałaby jedno słowo przyjazne? Zbliżał się do niej ciągle żartując, lecz ku wielkiemu niezadowoleniu jego, zjawił się Bourdoncle pod pozorom, że mu chcę oznajmić liczbę osób, które zwiedziły magazyn; była to ogromna cyfra siedemdziesięciu tysięcy! Dyoniza raz jeszcze podziękowawszy, oddaliła się.