Dyoniza przestała walczyć ze wzruszeniem, rozrywającem jej piersi i podając list przyjaciółce; wyjąkała:
— Patrz, napisał do mnie.
Nigdy jeszcze nie mówiły z sobą tak otwarcie o Mourecie, ale nawet to milczenie było niejako wyznaniem najgłębszych myśli. Paulina o wszystkiem wiedziała. Przyczytawszy list, przytuliła się do Dyonizy, objęła ją wpół i z cicha rzekła:
— Moja droga, jeżeli mam prawdę powiedzieć, sądziłam, że się ta rzecz dawno stała. Nie oburzaj się, bo cały Magazyn musi mieć to samo przekonanie. Cóż dziwnego? Tak prędko zamianował cię drugą i ciągle ściga... przecież to rzuca się w oczy!
Złożywszy głośnego całusa na włosach Dyonizy, zapytała:
— Naturalnie, że pójdziesz dziś wieczór?
Dyoniza patrzyła na nią nie odpowiadając. Nagle wybuchnęła płaczem, z głową opartą na ramieniu mocno zadziwionej przyjaciółki.
— Uspokójże się; cóż w tem tak strasznego?
— Nie, nie, pozwól mi płakać, — jąkała Dyoniza, gdybyś wiedziała, jak ja się dręczę, odkąd odebrałam ten list; jestem nawpół żywa. Jak się wypłaczę, to mi lżej będzie.
Paulina bardzo rozczulona, sama nie wiedząc dla czego, starała się pocieszyć przyjaciółkę. Zapewniała, że on się już nie widuje z Klarą, że wprawdzie słychać, iż odwiedza jakąś damę na
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/435
Ta strona została skorygowana.