— Ja tam kpię z ich podwyższek! — mówiła, zwracając się wciąż do tej samej sklepowej. Gdyby tylko papa umarł, puściłabym ich w trąbę! Ale co mnie najwięcej oburza, to te siedem tysięcy tej chudej dziewczyny! Cóż ty na to?
Pani Aurelia przerwała gwałtownie rozmowę, zwracając się do nich ze swą imperatorską miną:
— Proszę milczeć, moje panny! Nic słyszeć nie można, daję słowo!
Poczem znów zaczęła wyliczać:
— Siedem płaszczyków, à la vieille, sycylijskich, pierwszej wielkości, po sto trzydzieści! Trzy szubki, surah, drugiej wielkośoi, po sto pięćdziesiąt! Czy zapisałaś już panno Dyonizo?
— Tak pani.
Klara po tem napomnieniu zmuszoną była zająć się chwilę uporządkowaniem stosów okryć rzucanych na stoły. Przesuwała je, żeby zrobić miejsce; lecz niezadługo znowu się opuściła, żeby pogadać z subiektem, który jej szukał. Był to rękawicznik Mignot; wyrwał się on na chwilę ze swego oddziału i po cichu poprosił ją o pożyczenie dwudziestu franków, chociaż był jej już winien trzydzieści. Pożyczkę tę zaciągnął nazajutrz po wyścigach, gdzie zakładając się o konia, przegrał tygodniowy z tantiemy zarobek; obecnie zaś przejadłszy całą tantiemę, wziętą w wigilię tęgi dnia, nie miał w kieszeni nawet dziesięciu sous, na spędzenie niedzieli. Klara miała przy sobie tylko dziesięć franków, które dosyć chętnie mu
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/443
Ta strona została skorygowana.