fala kantorzystów handlowych. Od tej chwili napełniał ją ogłuszający hałas gry w domino, śmiechu, pisku, pośród gęstego dymu z fajek. Piwo i kawa płynęły potokami. W kąciku na lewo Liénard kazał sobie podawać zbytkowne potrawy, Deloche zaś zadawalniał się kuflem piwa, który pił całe cztery godziny. Tam to Deloche posłyszał jak Favier przy sąsiednim stole opowiadał bezeceństwa o Dyonizie, jakoby „zjednała” sobie pryncypała, unosząc spódniczki, kiedy szła przed nim po wschodach. Byłby go chętnie spoliczkował, powstrzymał się jednakże; lecz kiedy Favier w dalszym ciągu opowiadał, że mała co noc chodzi do swego kochanka, rozwścieklony, nazwał go łgarzem.
— Co za podły człowiek... on łże... łże... słyszycie panowie!
I opanowany wzruszeniem, jąkając się, zaczął się wywnętrzać, dla ulżenia sercu.
— Ja ją znam, wiem o niej wszystko... Miała skłonność tylko do jednego Hutina; ale on tego nie spostrzegł i nie może się pochwalić, żeby jej dotknął, choćby końcem palcy.
Opowiadano sobie tę kłótnię z różnemi dodatkami, która bawiła cały magazyn, kiedy znowu zaczęła kursować wieść o liście Moureta. Liénard udzielił jej najpierw subiektowi od jedwabi, gdzie inwentarz postępował szybko. Favier z dwoma subiektami stojąc na ławkach, podawali brane z półek sztuki jedne po drugich Hutinowi, który
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/450
Ta strona została skorygowana.