Tegoż samego dnia, Bouthemont przybył pierwszy do pani Desforges na herbatę o czwartej godzinie. Zastał ją samą w salonie à la Louis XVI, w którym bronzy i brokatela błyszczały wesoło. Niecierpliwie wstając z krzesła zapytała:
— I cóż?
— A cóż, — odrzekł młodzieniec — kiedym mu powiedział, że się wybieram złożyć pani uszanowanie, najsolenniej obiecał przyjść także.
— Czy pan dałeś do zrozumienia, że oczekuję dziś barona?
— Nieomieszkałem i zdawało mi się, iż to go najwięcej zdecydowało.
Rozmowa o Mourecie szła dalej. Zeszłego roku, nagle zaczął się okazywać dla Bouthemonta tak przyjacielskim, że przypuścił go do swych rozrywek. Wprowadził go nawet do Henryety, ciesząc się, że ma stałego towarzysza, który rozwesela trochę stosunek, poczynający go nudzić. W ten sposób starszy subiekt od jedwabi stał się powiernikiem pryncypała i pięknej wdówki, speł-
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/480
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ III.