cie całkiem oddane rozkoszy, siejąc pieniądze z rozrzutnością, o której głośno mówiono. Kupił dom dla jednej zakulisowej awanturnicy i był objadany jeszcze przez dwie czy trzy inne łotrzyce, które się prześcigały nawzajem w zbytkach i kosztownych zachciankach.
— A wszystko z winy tej istoty, — powtarzała Henryeta. Czuję, że się rujnuje na inne dla tego, że ona go odpycha... Zresztą, co mię obchodzą jego pieniądze!... Kochałabym go jeszcze więcej, gdyby był ubogim. Pan wiesz jak go kocham... pan, coś się stał jego przyjacielem.
Zatrzymała się, dławiona łzami, gotowa wybuchnąć płaczem; nagle wyciągnęła ku niemu obie ręce. Była to prawda — ubóstwiała Moureta za jego młodość i tryumfy; żaden mężczyzna jeszcze nie opanował tak całkowicie jej ciała i duszy. Teraz, kiedy go miała utracić, przerażała się myślą o swych czterdziestu latach i zapytywała siebie z przestrachem: czem zastąpi tę wielką miłość?
— O, ja się zemszczę; — szeptała — zemszczę się jeżeli będzie źle postępował ze mną!
Bouthemont wciąż ją trzymał za ręce. Była jeszcze piękną, ale jako kochanka miałaby straszne wymagania, a on nie lubił tego rodzaju. „Jednakże warto się nad tem zastanowić — myślał — możeby się opłaciły przykrości”.
— Dla czego pan czegoś sam nie rozpocznie? — spytała nagle, wyswabadzając ręce.
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/483
Ta strona została skorygowana.