Mourecie. Nigdy nie potraficie ubrać dystyngowanej kobiety.
Mouret wcale się nie odzywał za swoim magazynem, ciągle tylko patrzył na nią, wmawiając w siebie i uspakajając się, że nigdyby nie śmiała tego uczynić; ale Bouthemont czuł się w obowiązku bronić sławy Magazynu.
— Gdyby wszystkie panie z wyższego świata ubierające się u nas tak mówiły — wtrącił wesoło — byłabyś pani zdziwioną naszą klientelą... Niech pani zamówi u nas okrycie na miarę, a pewno w niczem nie ustąpi robocie pani Sauveur i będzie o połowę tańsze. Ale właśnie dla tego że tańsze, wydaje się gorszem.
— Więc chybione to okrycie? — spytała pani de Boves. Znam trochę tę pannę... ale że ciemno w przedpokoju nie mogłam jej się przyjrzeć i przypomnieć sobie gdziem ją widziała... idźże moja droga, nie zważaj na nas.
Henryeta okazała gestem wzgardliwe lekceważenie.
— Później pójdę... nic pilnego.
Panie ciągnęły dalej rozmowę o okryciach z dużych magazynów. Potem pani de Boves opowiadała o swym mężu, który, jak mówiła, udał się na obiazd inspekcyjny, dla zwiedzenia stacyi stadników w Saint-Lô; Henryeta zaś właśnie tylko co objaśniła, że choroba ciotki powołała nagle panią Guibal do Franche-Comtè. Nie rachowała też na przybycie pani Bourdelais, która przy koń-
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/489
Ta strona została skorygowana.