jako zucha, który także zgorączkuje Paryż, gdy się urządzi na własną rękę. Kiedy wspomniała o wynalezieniu współki, dla swego protegowane go, baron, chociaż się niczemu już nie dziwił, nie mógł ukryć przestrachu. Polecała mu już czwartego młodzieńca, więc się wydawał sobie śmiesznym. Nie odmówił jednakże; myśl o wynalezieniu konkurencyi dla Magazynu Nowości dosyć mu się podobała, umyślił bowiem w interesie bankowym wytwarzać konkurencyę, dla zniechęcenia do niej innych. Prócz tego, bawiła go ta sprawa, obiecał więc zastanowić się nad nią.
— Musimy o tem pomówić wieczorem; — szepnęła Henryeta do ucha Bouthemontowi. Przyjdź pan koło dziewiątej; baron z nami trzyma.
W tej chwili w obszernym tym pokoju rozlegały się głosy. Mouret ciągle stojąc pomiędzy damami, odnalazł cały swój wdzięk; bronił się wesoło od zarzutów, że je rujnuje na gałkanki, podejmował się nawet dowieść czarno na białem, że mu zawdzięczają trzydzieści od sta oszczędności, na każdym sprawunku. Baron spoglądał na niego, znowu pociągnięty bratnią sympatyą starego hulaki. A więc pojedynek skończony — Henryeta została pokonaną i z pewnością nie ona pomści inne. Zdawało mu się, że widzi w przedpokoju profil młodej dziewczyny. Chociaż stała tam tak cierpliwie, ona jedna była groźną, właśnie z powodu swej słodyczy.
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/516
Ta strona została skorygowana.