ratuje z kłopotu. Sprawa ta przybrała jeszcze gorszy obrót.
— Słyszysz panie Hutin! — krzyczał Mouret. Nigdy nie upoważniałem cię do podobnej samowoli. My tylko postanawiać możemy zniżkę marki.
Mówił dalej w ten sposób, ostrym głosem, z wyraźną chęcią dokuczenia, co wszystkich subiektów dziwiło, bo zazwyczaj podobne spory odbywały się na boku; wreszcie mogło to być tylko nieporozumienie. Czuć było w nim złość, której musiał rzucić coś na pastwę. Nakoniec schwytał na uczynku tego Hutina, który uchodził za kochanka Dyonizy! Mógł przeto trochę ulżyć sobie, dając mu boleśnie uczuć, że jest jego panem! Przesadzał tę rzecz i dawał dotkliwie do zrozumienia, że to zniżenie ceny kryje w sobie nieuczciwe zamiary.
— Chciałem poddać tę zniżkę pańskiej decyzyi... ona jest koniecznie potrzebna, bo jak panu wiadomo te aksamity nie mają odbytu.
Mouret na zakończenie sprawy, rzeki ostro:
— Dobrze, mój panie; zbadamy tę rzecz i niechaj się to już nie powtórzy, jeśli chcesz pozostać u nas.
Potem odwrócił się plecami, a Hutin odurzony i wściekły, mając pod ręką tylko Faviera, któremu się mógł wywnętrzyć, przysiągł, że temu grubianinowi rzuci w twarz swoją dymisyę. Później nie wspominał już o wydaleniu się, ale zbie-
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/541
Ta strona została skorygowana.