gdybyś mi za karę odebrała swoją przyjaźń.... Przysięgam, żem chciał co innego powiedzieć. Postanawiałem zrozumieć należycie swoje położenie i pójść za głosem rozsądku.
Łzy potoczyły mu się znowu po twarzy i robił wysilenia, żeby mówić pewnym głosem.
— Znam swój los; wiem, jakie jest moje przeznaczenie w życiu. Szczęście nie zwróciłoby się teraz ku mnie. Gnębiony byłem i tam i w Paryżu i wszędzie. Cztery lata jak tu jestem, a pozostaję zawsze ostatnim w oddziale... Chciałem pani powiedzieć, żebyś się nie smuciła z mego powodu... nie będę cię już nudził. Staraj się być szczęśliwą i kochaj innego; tak, sprawi mi to przyjemność. Będę szczęśliwy twojem szczęściem...
Nie mógł dokończyć... Jakby dla przypieczętowania swojej obietnicy, przycisnął usta do ręki dziewczyny, którą ucałował z pokorą niewolnika. Bardzo wzruszona, rzekła z prostotą i bratniem współczuciem, które litość czyniło mniej przykrą:
— Mój biedny chłopcze!
Lecz nagle drgnęli i obrócili się: Mouret stał przed nimi.
Już od dziesięciu minut, Jouve szukał po magazynach dyrektora, który się znajdował w warsztatach nowej fasady, od ulicy Dziesiątego Grudnia. Codzień przybywał on tam długi czas, próbując obałamucić się robotami, o których tak długo marzył. Uciekał od swych udręczeń pomiędzy mularzy wznoszących narożne słupy z ciosowego
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/548
Ta strona została skorygowana.