nia, do którego nie poczuwała się zdolną, uchyliła głowy. Lecz zwycięztwo Dyonizy było jeszcze zupełniejsze nad panami: nad Jouvem, który teraz inaczej nie przemawiał do niej jak tylko zgięty we dwoje; nad Hutinem przestraszonym i czującym grunt chwiejący się pod sobą; nakoniec nad Bourdonclem zupełnie bezsilnym obecnie. — Gdy ją ujrzał ten ostatni, wychodzącą z gabinetu z uśmiechem i spokojem na twarzy, gdy nazajutrz dyrektor wymógł na radzie wytworzenie nowego kantoru, uchylił czoła, zwalczony świętą grozą kobiety. Zawsze ustępował przed pomysłami Moureta, uznając go za swego mistrza, pomimo pomyłek geniuszu i niedorzecznych pociągów serca. Tym razem jednak kobieta silniejszą się okazała i mógł tylko oczekiwać, że jego także nie minie klęska.
Ale Dyonizy tryumf był spokojny i piękny. Była wzruszona temi oznakami poważania: chciała w nich nawet widzieć sympatyę dla jej nieudolnego debiutu i nagrodę za wytrwałość. Z radosnym uśmiechem przyjmowała najdrobniejsze oznaki przyjaźni. W niektórych zjednało jej to rzeczywistą życzliwość, iż tak była słodką i uprzejmą, zawsze gotową oddać serce. Tylko do Klary czuła nieprzezwyciężony wstręt, dowiedziawszy się, że dla zabawki, jak to sama oświadczyła żartem, sprowadziła pewnego wieczoru do siebie Colombana; chłopiec ten porwany zadowoloną nakoniec namiętnością, nie nocował teraz
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/558
Ta strona została skorygowana.