tność, znalazłoby się chytre wyrachowanie chłopca, pragnącego zerwać wstrętne dla siebie małżeństwo. Ponieważ Baudu znajdował się w tak opłakanym stanie, jak narzeczona jego, była to właściwa chwila do zakończenia sprawy, choćby szalonym wybrykiem. Wszyscy uważali go jednakże za nieszczęśliwą ofiarę miłości.
Dyoniza, przyszedłszy do Vieil Elbeuf, zastała samą tylko panią Baudu siedzącą nieruchomo przy kasie, ze swą bladą i wychudłą twarzą, pożeraną przez anemię; strzegła ona pustek i ciszy w sklepie. Już nie mieli subiekta, sługa okurzała pułki, a był projekt zastąpić ją nawet przez prostą najemnicę. Ciemność i chłód spadały z sufitu, całe godziny mijały, a żadna klientka nie zjawiała się, towary nieokurzane, coraz więcej przesiąkały saletrą ścian.
— Co się stało? — zapytała żywo Dyoniza. Czy Genowefie grozi niebezpieczeństwo?
Pani Baudu nie zaraz odpowiedziała; oczy jej napełniły się łzami.. nakoniec wyjąkała:
— Nie wiem, nic mi nie mówią... Ach! już po wszystkiem... już po wszystkiem...
Z wilgotnemi oczami spozierała dokoła ciemnego sklepu, jak gdyby czuła, że córka i sklep skończą życie jednocześnie. Owe siedmdziesiąt tysięcy franków, otrzymane ze sprzedaży posiadłości w Rambouillet, w ciągu niecałych dwu lat, padły ofiarą konkurencyi. Dla podtrzymania walki z Bonheur des Dames, które zaopatrzyło się
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/572
Ta strona została skorygowana.